Europejską piłką żyjemy na co dzień, więc aż żal nie zajrzeć raz po raz do rodzimej, polskiej ligi. Otóż zapowiada się tu ciekawe okno transferowe. O ile niekoniecznie na tle ławek trenerskich pojawią się nowe twarze, o tyle możemy spodziewać się nowych graczy biegających po boiskach. Nowych i nie tylko…
Wielki powrót zapowiada się w Poznaniu. Powszechnie, nie od dziś wiadomo, że Poznaniacy szukają snajpera z prawdziwego zdarzenia. Po Piotrku Reissie, Hernanie Rengifo, Robercie Lewandowskim, Artiomie Rudniewie oraz Łukaszu Teodorczyku, ciężaru nie udźwignął żaden z nowych nabytków. Z daleka czuć powiem młodości w postaci Piotra Kurbiela, który zdążył zadebiutować w niebiesko-białych barwach. Prawdopodobnie jednak atak wspomagany przez Denisa Thomallę i nadal kontuzjowanego Marcina Robaka nie usatysfakcjonuje działaczy i kibiców Lecha, dopóki nie zaczną strzelać bramek. Na ratunek ma przybyć Artiom Rudniew. Łotysz nie odnalazł się w realiach wielkiej, niemieckiej piłki, jednak sam nie może zdecydować się na powrót do Poznania. Powód? Kwestie finansowe. W Poznaniu nie zarobi takich pieniędzy, jakie przysługują mu w Hamburgu, nawet siedząc na ławce rezerwowych czy grając w drużynie rezerw.
Dzieje się także w Warszawie. Zanim Bogusław Leśniodorski ruszy na rynek ze swoim portfelem, sprzeda zapewne połowę obecnego składu. Pierwszym zawodnikiem, który odszedł z Legii, jest Michał Żyro, który podpisał kontrakt z angielskim Wolverhampton. Kto będzie następny? Duda, Kucharczyk, Kuciak, Nikolić? Niektórzy nie spełniają oczekiwań, inni zaś są zbyt dobrzy na stołeczną drużynę.
Nic, tylko z niecierpliwieniem czekać, nam pozostało, aż okno transferowe zostanie otwarte. Zawsze zaskakujące, dające mnóstwo zarówno pozytywnych, jak i negatywnych emocji i wrażeń. Nie inaczej będzie i tym razem. Na to się w Polsce liczy, bo celem, jak zwykle, są europejskie puchary. Może za sprawą nowych nabytków czeka nas wielka piłka także na polskich boiskach?